poniedziałek, 24 listopada 2014

4. Ach... Ten róż!

                                              ✷ ✷✷

To już 4 rozdziały! Przepraszam, że są takie krótkie, ale mam strasznie dużo nauki. Miłego czytania, komentujcie ;)! 

                                           ✷ ✷✷
-Jak wy to zrobiłyście?- spytał zaskoczony reakcją profesorki James.
    -Powiedzmy, że Mary jest tak nienormalna, że ma specjalne warunki przebywania w szkole...- powiedziała z chytrym uśmieszkiem Selma.
   - W takim razie chyba nie wyrzucą mnie ze szkoły, jeśli przypadkiem zginiesz na tych schodach.- odgryzła się blondyna. Owszem- byli już na schodach, przy portrecie Grubej Damy.
  - Nie znamy hasła...  Przecież dziś mieli zmienić...- jęczał Peter. Nie mogli przecież spędzić całej nocy na korytarzu.
   -Śmieszne. -powiedziała Lily, teatralnie wywracając oczami. Mary wyciągnęła różdżkę i powiedziała "Lineu". Po chwili stali w Pokoju Wspólnym.
   -Przydatne zaklęcie- zaczął Syriusz.
   -Jak?! Całe życie stawaliśmy na głowie, a i tak nie mogliśmy sobie ot tak wejść! To nie sprawiedliwe!- wylewał z siebie potok słów Rogacz- Całe lata spędzone na...
  - Tak, wiemy. Nie ma za co.- Selma po tych słowach skierowała się do dormitorium dziewcząt. Dwie pozostałe rzuciły im spojrzenia pełne rozbawienia - Branoc- powiedziały i były już na schodach do ich pokoju.
   Chłopcy nic nie mówili. Każdy po kolei ruszył do łazienki, a później położyli się spać. Bez słowa.
                                                                         ✷✷
   Huncwoci obudzili się wcześnie. Zdecydowanie za wcześnie. Mieli dziwne przeczucia, że dziś stanie się coś niesamowitego.
   - Co mamy pierwsze? - spytał zaspany Syriusz. Siedział akurat na swoim tronie. James przyczesywał swoje włosy, Peter był w łazience, a Remus czytał książkę, siedząc przy swoim łóżku.
   -Co mamy pierwsze?! Człowieku, są ferie! Przystopuj z tą nauką!- powiedział rozbawiony Rogacz.
   -No sorry, ale jak pierwsze co widzę z rana to Luniek siedzący nad książką, to się nie dziw.- odparł Łapa. Zaczął śmiać się razem z pozostałymi Huncwotami.
   Piętnaście minut później szli już na śniadanie. Byli tam już wszyscy uczniowie, oprócz tych trzech osób, które chcieli zobaczyć najbardziej.
   - Ekhem... No, tak... Dziękuję...- zaczął Dumbledore- Mam dla was parę ogłoszeń... Pierwsza z nich jest taka, że dołączą do nas dwie nowe osoby...- po całej Wielkiej Sali przeszedł szmer podniecenia.
  - Nie ma jeszcze ich, natomiast dokonano już przydziału. Trafią one do Gryffindoru i...- nie dokończył. Uczniowie z herbu lwa zaczęli niewiarygodnie głośno wiwatować. Było ich słychać zapewne nawet na błoniach.
   -No tak... Proszę o ciszę--- próbował ich uspokoić dyrektor, lecz na marne. Zamilkli dopiero, gdy drzwi do wielkiej sali otworzyły się.
   Stały w nich cztery postacie- trzy dziewczyny i jeden chłopak. Wszyscy patrzyli się w tamtą stronę- było na co. Lily- pierwsza postać od lewej- miała na sobie zieloną sukienkę z długim rękawem, która idealnie podkreślała jej oczy, oraz czarne baleriny. Selma ubrana była w zwykłe jeansy, t-shirt w kolorze ciemnego szmaragdu oraz zwykłe, szare trampki. Mary miała na sobie zwykłą, białą koszulę z kołnierzykiem, czarne rurki oraz długi, czarno-biały sweter. Do tego naszyjnik z kłem oraz czarne, dłuższe trampki. Czwartą osobą był wysoki chłopak, na oko młodszy od nich. Miał czarne baggy, biały t-shirt i tego samego koloru trampki, oraz skórzaną kurtkę. Żeńska część uczniów powypuszczała wszystko, co aktualnie trzymała, a męska wbiła wzrok w dziewczyny.
   -Przepraszamy za spóźnienie, ale Pan wie, panie profesorze... Sen, siła wyższa.- zabrzmiał melodyjny głos Mary.
   -Taaak, na pewno- Dumbledore się uśmiechnął- To są, jak się pewnie domyślacie, nasi przybysze. Lily i Selmę już zapewne znacie. Ta blondyna- znowu ten uśmiech- oraz ten przystojny chłopak,- cała czwórka wybuchła śmiechem- a co, może nie? No dobrze, więc jest to rodzeństwo- Mary i Aron Keline.- wrzawa ogarnęła całą Wielką Salę. Klaskali i wiwatowali wszyscy- prócz Ślizgonów, ale nikogo to nie zdziwiło. Czwórka przybyszów usiadła przy stole herbu lwa, przy Huncwotach. W zasadzie nie mieli wielkiego wyboru- wszystkie miejsca były zajęte. Tylko chłopak mruknął coś do dziewczyn ( Wielka Czwórka była za daleko, by usłyszeć) i poszedł w stronę 3 klasy. Przyjaciółki uśmiechnęły się promiennie do chłopców na powitanie i wbiły wzrok w Dumbledora. 
  -Druga informacja, szczególnie ważna dla fanów naszego magicznego sportu jest taka, że zostanie powołana Drużyna Główna Qudditcha. Uczniowie swoich domów będą reprezentować go na zewnątrz podczas Międzynarodowych Igrzysk Domów w Qudditcha. Rekrutacja odbędzie się za dwa tygodnie. Kapitanowie drużyn zostali już wybrani, jednak proszeni są o nie ujawnianie się z tym. - znów niesamowita wrzawa. Huncwotom zaczęły błyszczeć oczy, jak zawsze, gdy mowa o tym sporcie- A teraz: SMACZNEGO!
   I na stole pojawiły się najróżniejsze potrawy. Peter od razu rzucił się na nie, nie patrząc nawet na dziewczyny.
  - To my spadamy- powiedziała Selma, widząc zaskoczone miny Huncwotów, gdy wstała.
  -Kiedy ja chcę JEŚĆ- zaprotestowała stanowczym głosem Mary- Chyba że... No okej- powiedziała, widząc błagalne miny dziewczyn. Za chwilę już ich nie było.
   -Dziwne...- powiedzieli we czwórkę, równocześnie. Po chwili wybuchli jednak śmiechem.
                                                                             ✷✷✷
   -Mówię wam przecież, że to dobry pomysł- upierał się Syriusz.
   -Jak one nas przyłapią, to NIE ŻYJEMY!- to był James.
  -Weźmiemy pelerynę, miotłę no i nic się nie stanie! Wyluzuj!- Łapa dalej stawiał na swoim. Chcieli podlecieć do dormitorium dziewcząt, numer 13, by dowiedzieć się jak najwięcej o nowej przybyszce.
  -No dobra... Ale jak coś, to Twoja wina!- Remus dlaej był sceptycznie nastawiony do tego planu, jednak znał Syriusza- on nie odpuści.
  -Ja nigdzie nie lecę. Miotła by się pode mną załamała.- powiedział z powagą Peter, co wywołało głośny śmiech wśród przyjaciół.
  -Tak Glizdek, twe środki bezpieczeństwa są genialne!- skomentował Lunatyk wywołując kolejną salwę śmiechu. Gdy już się doprowadzili do normalnego stanu, przystąpili do realizowania planu. James wyciągną niewidkę, Syriusz pobiegł po swoją miotłę, a Remus otworzył okno. Po chwili (ledwo mieszcząc się) wsiedli na swój "pojazd". Parę sekund później byli pod oknem pokoju Lily, Selmy i Mary
   -Mary, ja zawsze wiedziałam, że jesteś psychiczna, ale teraz to przesadziłaś.- usłyszeli Lily, która dusiła się ze śmiechu, podobnie jak dwie pozostałe dziewczyny. Wytężyli jeszcze bardziej słuch.
  - Nie masz szczęścia, że mieszkamy z nią, Ruda. Najprawdopodobniej nie wytrzymamy dwóch dni w takim stanie.- zaśmiała się Selma.
  -Całe szczęście, że mnie o tym uprzedzasz, Sel.- odparła dziewczyna.
  -Nie tylko Ciebie.- skomentowała blondyna. Huncwoci popatrzyli na siebie przestraszeni.
  -Zawracaj!- nakazał Rogacz Łapie. Ten szarpnął miotłą, a w pokoju dziewczyny umilkły. Miotła rzeczywiście poleciała , ale nie w tą stronę, w którą powinna. Okno otworzyło się z hukiem, a po chwili byli już w pokoju przyjaciółek. Lily grała ma elektrycznej gitarze (skąd ona ją wytrzasnęła?!), Selma czesała włosy przed lustrem, a Mary leżał do góry nogami na łóżku, czytając książkę. Po chwili leżała już na plecach, hipnotyzując ich swoim wzrokiem.
   -Ja zwrócę obiad, przysięgam.- powiedział Syriusz. Nic dziwnego- wisieli do góry nogami, a ich miotła leżała w koncie.
   - Wy zboczeńcy! Co wy sobie myśleliście! Popamiętacie nas!- krzyczała Lily.
   -Rudzielcu, ja mam chyba nawet pomysł- powiedziała Mary, która już teraz kierowała się w kierunku szafy.
   -Miśka, jeśli Ci życie miłe, nie otwieraj tego.- uprzedziła Sel. Ta jednak szybko otworzyła drzwiczki i odsunęła się na bok. Na podłogę wysypały się najróżniejsze rzeczy- od ciuchów, przez przybory szkolne, aż po karmę dla sów. Wszyscy zaczęli głośno śmiać się, a Lily upuściła gitarę.
   -Uważaj trochę!- skarciła ją Blondyna.
   -To Twoja?! Pokarz! - Syriusz już chciał pobiec w kierunku przedmiotu, który teraz leżał na ziemi, ale chyba zapomniał, że wisi w powietrzu. W efekcie wywinął tylko orła, ale przynajmniej nie wisiał głową w dół. Lilka coś szepnęła, a jego szczęście nie trwało długo.
   -Jak długo zamierzać nas tak trzymać?- Glizdogonowi głos okropnie drżał.
   - Oj, nie martw się. Kara musi się odbyć- powiedziała Mary, szukając czegoś w szafie.
  - Miśka, ty chyba nie chcesz...- zaczęła Sel.
   - Owszem, to dobry pomysł- od razu zaprzeczyła Lily.
  -Mam!- krzyknęła blondyna. W rękach trzymała tubkę z różową farbą.
  - NNNNNIIIIIEEEEE! TYLKO NIE MOJE WŁSOY- wydarł się Rogacz. Teraz trzy dziewczyny stałe (ledwo) i dusiły się ze śmiechu.
                                                                          ✷✷  
  Po chwili szarpania, wyrywania się, darcia itp. chłopcy stali normalnie na ziemi. KAŻDY miał różowe włosy. Syriusz upadł na ziemię, udając że płacze.
   -Moje włosy! KOCHANE włosy! Nieeee.... Dlaczego?!- użalał się Łapa.
  - Do twarzy wam.- powiedziała Ruda, gdy tylko na chwilę zdążyła zdusić śmiech.
Huncwoci wyszli obrażeni, a Mary krzyknęła za nimi:
   -Jak coś, to ta farba nie zmywa się 3 dni!
   -Ile?!!!! ILE?! KOBIETO?!- Syriusz wpadł do ich pokoju, ale został z niego brutalnie wypchnięty.
                                                                              ✷✷
   - Mówiłem, że to zły pomysł- Lunatyk leżał na swoim łóżku, wpatrując się w sufit. Peter jadła, a James z Syriuszem próbowali przemalować sobie włosy.
   -Nie dział!- powiedział zrezygnowany James, gdy za nastym razem nie udało się im nic zrobić.
   -Trzeba się pogodzić- mruknął obrażony Łapa.
  -Swoją drogą, jestem ciekaw, skąd ją wytrzasnęły...- powiedział Lunatyk.

   -Chłopie! Ja tu przeżywam właśnie swoją życiową tragedię, a ty mi tu o jakiejś farbie nadajesz!- wrzasną Syriusz. Nie wytrzymali. Dławili się ze śmiechu. Później, postanowili odwiedzić wieczorem  dziewczyny.

                                                                              ✷✷

Lilce oraz Abigail, które pierwsze skomentowały posty. :) 

piątek, 21 listopada 2014

Bohaterowie


stan: nieskończone

-------------------------------------------------------------------------------------------------

GRYFFINDOR

                                                                   JAMES POTTER
IMIĘ I NAZWISKO: JAMES POTTER
PRZEZWISKO: ROGACZ, ROGAŚ
DATA URODZENIA: 18 MARZEC
STATUS KRWI: CZYSTA
POSTAĆ ANIMAGICZNA: JELEŃ
CECHY SZCZEGÓLNE: JEDEN Z HUNCWOTÓW, WŁAŚCICIEL PELERYNY-NIEWIDKI 
OPIS:  JAMES JEST WESOŁYM ORAZ TROSZKĘ LEKKOMYŚLNYM CHŁOPAKIEM. OD PIERWSZEJ KLASY ZAKOCHANY JEST W LILY EVANS, JEDNAK WYGLĄDA NA TO, ŻE BEZ WZAJEMNOŚCI. JEDEN Z HUNCWOTÓW: TWÓRCA MIN. MAPY HUNCWOTÓW. SZUKAJĄCY W DRUŻYNIE GRYFFINDORU. POSIADA SOWĘ  MALEY (czytaj: malej) ORAZ MIOTŁĘ NIMBUS 1001. INTERESUJĘ SIĘ QUDDITCHEM,OBRONĄ PRZED CZARNĄ MAGIĄ, IMPREZAMI ORAZ EVANS.
SYRIUSZ BLACK
MIĘ I NAZWISKO: SYRIUSZ BLACK
PRZEZWISKO: ŁAPA, ŁAPI
DATA URODZENIA: 19 LIPIEC
STATUS KRWI: CZYSTA
POSTAĆ ANIMAGICZNA: PIES
CECHY SZCZEGÓLNE: JEDEN Z HUNCWOTÓW
OPIS: SYRIUSZ JEST ZABAWNYM, CZARUJĄCYM ORAZ WREDNYM PODRYWACZEM. ZMIENIA DZIEWCZYNY JAK RĘKAWICZKI, CHOĆ (TAK MU SIĘ WYDAJE) NIE ZNALAZŁ JESZCZE "TE JEDYNEJ". JEDEN Z HUNCWOTÓW: TWÓRCA MIN. MAPY HUNCWOTÓW. PAŁKARZ W DRUŻYNIE GRYFFINDORU. POSIADA SOWĘ BEZIMIENNĄ (TAK JĄ NAZYWA) ORAZ MIOTŁĘ NIMBUS 1002. INTERESUJE SIĘ QUDDITCHEM,OBRONĄ PRZED CZARNĄ MAGIĄ, ŻARTAMI, IMPREZAMI ORAZ KOBIETAMI.
PETER PETTIGREW
IMIĘ I NAZWISKO: PETER PETTIGREW 
PRZEZWISKO: GLIZDOGON, GLIZDEK
DATA URODZENIA: 12 LISTOPAD
STATUS KRWI: PÓŁKRWI
POSTAĆ ANIMAGICZNA: SZCZUR
CECHY SZCZEGÓLNE: JEDEN Z HUNCWOTÓW, 
OPIS: PETER JEST DOŚĆ HUMORYSTYCZNYM CHŁOPAKIEM. BOI SIĘ DZIEWCZYN I OMIJA JE SZEROKIM ŁUKIEM (WYJĄTKIEM SĄ JEGO PRZYJACIÓŁKI). JEDEN Z HUNCWOTÓW: TWÓRCA MIN. MAPY HUNCWOTÓW. POSIADA ŻABĘ WIKI ORAZ MIOTŁĘ ZAMIATACZ 3900.
NTERESUJE SIĘ JEDZENIEM, JEDZENIEM NO I MOŻE JESZCZE JEDZENIEM.
IMIĘ I NAZWISKO: REMUS LUPIN
PRZEZWISKO: LUNATYK, LUNIEK
DATA URODZENIA: 11 STYCZEŃ
STATUS KRWI: PÓŁKRWI
POSTAĆ ANIMAGICZNA: BRAK/ WILKOŁAK
CECHY SZCZEGÓLNE: JEDEN Z HUNCWOTÓW, JEŹDZI NA DESKOROLCE
OPIS: REMUS NIE JEST ZWYKŁYM CHŁOPAKIEM. NIE DOŚĆ, ŻE JEST CZARODZIEJEM, TO 
TEŻ WILKOŁAKIEM. W DZIECIŃSTWIE UGRYZŁ GO FENRIR GREYBACK. O JEGO TAJEMNICY WIEDZĄ TYLKO HUNCWOCI, ORAZ NIEKTÓRZY NAUCZYCIELE.RADOSNY, MIŁY, NIEŚMIAŁY, UZDOLNIONY ORAZ MARZYCIELSKI. JEDEN Z HUNCWOTÓW: TWÓRCA MIN. MAPY HUNCWOTÓW ORAZ LUSTERKA DWUKIERUNKOWEGO. PAŁKARZ GRYFFINDORU. POSIADA ZNAJUKA O IMIENIU PAZUR ORAZ MIOTŁĘ NIMBUS 1000. INTERESUJE SIĘ OBRONĄ PRZED CZARNĄ MAGIĄ, JAZDĄ NA MAGICZNEJ DESKOROLCE, KSIĄŻKAMI ORAZ ZWIERZĘTAMI.
MARY KELINE
IMIĘ I NAZWISKO: MARY KELINE
PRZEZWISKO: SKAJA, KOCIAK
DATA URODZENIA: 27 LUTY
STATUS KRWI: CZYSTA
POSTAĆ ANIMAGICZNA: NIE WIADOMO
CECHY SZCZEGÓLNE: KOCIE OCZY, MA NIEZWYKŁĄ MOC*, UGANIA SIĘ ZA NIĄ CAŁY HOGWART, POTRAFI OCZAROWAĆ KAŻDEGO  
OPIS: MARY TO NAJBARDZIEJ NIEZWYKŁA OSOBA, JAKĄ KOMUKOLWIEK DANE JEST POZNAĆ. KREATYWNA, ŚLICZNA (!), WREDNA, MŚCIWA, UCZUCIOWA, MĄDRA ROZRYWKOWA, Z NADZWYCZAJNĄ MOCĄ ORAZ UROCZYM ŚMIECHEM DZIEWCZYNA. MIMO, ŻE UGANIA SIĘ ZA NIĄ CAŁA SZKOŁA, RZADKO UMAWIA SIĘ Z CHŁOPAKAMI. SZUKAJĄCA REPREZENTACJI GŁÓWNEJ GRYFFINDORU NIE SPOTKAŁA (TAK JEJ SIĘ WYDAJE) TEGO JEDYNEGO. DANE JEJ BYŁO POZNAĆ DWIE, NIEZWYKŁE PRZYJACIÓŁKI: SELMĘ I LILY. POSIADA MIOTŁĘ BŁYSKAWICA 1000, KOTO-LWA Z OGNIA FIREKSA (czytaj: fajriksa) ORAZ KOCIE OCZY. INTERESUJE SIĘ OBRONĄ PRZED  CZARNĄ MAGIĄ, KSIĄŻKAMI, QUDDITCHEM RYSUNKIEM ORAZ ZWIERZĘTAMI.
LILY EVANS
IMIĘ I NAZWISKO: LILY EVANS
PRZEZWISKO: RUDA, IKA
DATA URODZENIA: 30 CZERWIEC
STATUS KRWI: PÓŁKRWI
POSTAĆ ANIMAGICZNA: BRAK
CECHY SZCZEGÓLNE: RUDE WŁOSY
OPIS: RADOSNA, MĄDRA,PILNA ORAZ NIEŚMIAŁA DZIEWCZYNA. LILY NIE ZNALAZŁA JESZCZE SWEJ MIŁOŚCI. DENERWUJĄ JĄ CIĄGŁE "UMÓWISZ SIĘ ZE MNĄ, LILY?" POTTERA. MA DWIE UKOCHANE PRZYJACIÓŁKI: SELMĘ ORAZ MARY. POSIADA MIOTŁĘ NIMBUS 1000, 
(CHOĆ NIGDY NA NIĄ NIE WSIADŁA)ORAZ SOWĘ TIBKĘ. INTERESUJE SIĘ ELIKSIRAMI, ZIELARSTWEM, OBRONĄ PRZED CZARNĄ MAGIĄ ORAZ PLASTYKĄ.

SELMA SOLES

IMIĘ I NAZWISKO: SELMA SOLES
PRZEZWISKO: SEL, SINA
DATA URODZENIA: 28 PAŹDZIRNIK
STATUS KRWI: CZYSTA
POSTAĆ ANIMAGICZNA: BRAK
CECHY SZCZEGÓLNE: IMPREZOWICZKA
OPIS: SELMA TO CIEKAWSKA DZIEWCZYNA. UWIELBIA SPOTYKAĆ SIĘ Z CHŁOPAKAMI, GŁÓWNIE NA IMPREZACH. JEJ UKOCHANE PRZYJACIÓŁKI: LILY I MARY ZAWSZE SĄ PRZY NIEJ. POSIADA MIOTŁĘ NIMBUS 1300 ORAZ PAPUGĘ CIASTEK. INTERESUJE SIĘ IMPREZAMI, OBRONĄ PRZED  CZARNĄ MAGIĄ ORAZ CHŁOPAKAMI.
ARON KELINE

IMIĘ I NAZWISKO: ARON KELINE
PRZEZWISKO: MŁODY, MISIEK
DATA URODZENIA: 28 PAŹDZIRNIK
STATUS KRWI: CZYSTA
POSTAĆ ANIMAGICZNA: BRAK
CECHY SZCZEGÓLNE: MŁODSZY BRAT MARY, UWIELBIA QUDDITCH
OPIS: ARON TO MŁODSZY BRAT MARY. JEST TOWARZYSKI, ZABAWNY I STANOWCZY. STANOWI POWAŻNĄ KONKURENCJĘ DLA JAMESA I SYRIUSZA. UWIELBIA QUDDITCH I GRA NA POZYCJI OBROŃCY W DRUŻYNIE GŁÓWNEJ GRYFFINDORU.  POSIADA PSA O IMIENIU REY )czytaj: Rej) ORAZ MIOTŁĘ NIMBUS 7. INTERESUJE SIĘ QUDDITCHEM ORAZ HISTORIĄ MAGII.

-------------------------------------------------------------------------------------------------

stan: nieskończone








wtorek, 18 listopada 2014

3. Nowe, ukryte wejście.

                                                                         ✷✷

3 rozdział :)Notka krótka, ale nie miałam czasu :( Nauka itp.Mam nadzieję, że zrozumiecie.Zdecydowana część opowiadania to dialogi, więc opisów praktycznie brak. Miłego czytania! I nie zaszkodzi, jeśli skomentujecie :) 

 -Ej, gdzie one pobiegły?- spytał James. Tak dawno nie widzieli przyjaciółek, a teraz znów ich nie ma. Spotkali się na parę sekund. Znowu odeszły.
  - Wy je widzieliście?- Syriusz wyjąkał jedno zdanie. Plus był tego taki, że przynajmniej zamknął buzię, którą otworzył, gdy zobaczył je.
  -Chodźmy może już do Hogwartu. Zaraz i tak będzie ciemno.- chcąc nie chcąc, chłopcy posłuchali rady Rogacza. Szorując nogami i gapiąc się tępo w chodnik, ruszyli w kierunku szkoły.
  Szwendali się tak parę minut, aż w końcu doszli to ślepego zaułka.
  - Słyszycie to?- Peter ledwo co podniósł głowę, a już wszyscy przyjaciele leżeli na ziemi. James został potraktowany jakimś nieznanym zaklęciem, w Syriusza skierowano zaklęcie "Drętwota", Peter zamarł w bezruchu, a Remus zwijał się z bólu, pod wpływem zaklęcia "Crucio".
  -Proszę, proszę... Nasi kochani przyjaciele...- dziewczyna wzięła za brodę Rogasia, przyciągnęła do siebie i z nienawiścią w oczach spojrzała na niego.
  -Czego chcecie, Bellatrix?- ledwo wysapał, a przed nim stanęła dobrze mu znana sylwetka. Przed nim stał Malfoy. Rozejrzał się nerwowo- otaczało ich z dziesięć zakapturzonych postaci.
  - Dlaczego od razu chcemy? Po prostu pomyśleliśmy sobie, że skończymy z wami raz na zawsze- z chytrym uśmiechem i z błyskiem w oku Malfoy zwrócił się ku Syriuszowi , który od pewnego czasu się miotał i krzyczał.
  -Sielncio- wykrzyczał jeszcze jeden nieznajomy i Syriusz zamilkł.
  -W końcu nadszedł ten czas, co Black? Jakie to fajne uczucie, gdy za chwilę zniszczy się zdrajcę rodu Blacków, wiesz? Artur, ucisz tego kretyna- wskazała głową na Remusa- On będzie pierwszy do śmierci... Och, nie martw się Potter, ty będziesz następny... Methur, zaczynaj.
Artur uniósł różdżkę w stronę Lunatyka, na którego nadal działało zaklęcie niewybaczalne. Krzyczał, wił się z bólu wiedząc, że to już koniec. Nie mieli różdżek, nie mogli się bronić. Czekali po prostu na śmierć.
  -Avada...
  -Chyba poważnie niczego się nie nauczyliście... Matka nie mówiła Ci, Mehur, że z silniejszymi się nie zaczyna? Zdejmij ten kapturek, nie robi wrażenia. Co, nie przedstawisz mi swoich przyjaciół?- i nagle rozbrzmiał głośny śmiech.                                      Remus skądś go znał. Znał ten głos, znał ten szczery śmiech. Dziewczyna, która przed chwilą zaszła mu drogę, ratując go przed zaklęciem ( i "Avada Kedavra", i "Crucio), teraz śmiała się jakby nigdy nic.
  -Keline... Ty mała, wredna, podła..- ale Bellatrix nie dokończyła. Mary wykrzyczała " Petrificus totalus" i po chwili czarnowłosa zwijała się z bólu.
  Wynosimy się!- krzyknął Malfoy i po chwili wszyscy teleportowali się. Na ulicy znajdowało się tylko siedem osób.
- Poważnie, nie macie co robić?!- wrzasnęła Lily, która przyglądała się całemu zajściu.
Mary obróciła się do tyłu, i z uśmiechem na twarzy, pełnym litości, powiedziała:
  - Z tego co wiem, lubicie pakować się w kłopoty, ale nie przesadzacie?- uśmiechnęła się dziewczyna, po czym wyciągnęła ręku ku Lunatykowi, który nadal leżał na ziemi. Chłopak spłoną rumieńcem, podobnie jak trójka pozostałych Huncwotów. Chwycił jej rękę i wstał. Przed przyjaciółkami stała już cała paczka przyjaciół. Obolali, lekko zdezorientowani i z rumieńcami na twarzy spojrzeli na nią.
- Mary- powiedziała dziewczyna, lekko unosząc prawą dłoń.
- To jest Peter, Remus i James. Ja jestem Syriusz- wszyscy obdarzyli ją swoimi huncwockimi uśmiechami.
-Powinnam zapamiętać...- odparła Mary, cały czas się uśmiechając- Ale radziłabym wam uciekać jak najdalej...
-Dlaczego?- Syriusz nie ukrywał zdziwienia.
- Czy wy jesteście normalni? Jakim cudem was z Hogwartu nie wyrzucili, to ja nie wiem! Jakby was ktoś przyłapał, to...
-Dlatego- dziewczyna uniosła lekko palec, wskazując na biegnącą ku nim Lily.
- Liluś!- Potter wrzasnął z radości i rzucił się na dziewczynę.
- Puść mnie, proszę-.- Lily, jakby nic się na stało, poprosiła o coś Jamesa. Huncwoci popatrzyli na nią wybałuszając oczy.
-To ty się na mnie nie drzesz?- Rogacz nie mógł ukryć zdziwienia. Tylko Mary i Selma nadal się uśmiechały.
- James, mówiłam wam, że Mary zmienia ludzi?- powiedziała Selma. Wszystkie trzy wybuchły śmiechem.
-Lepiej już wracajmy- Lilka wyrwała się z uścisku Pottera, po czym wszyscy wyszli na ulicę główną. Było już tak ciemno, że tylko latarnie oświetlały ponurą ulicę. Szyby niektórych sklepów były powybijane, czarodzieje wyglądali o wiele bardziej ponuro, niż dotychczas. Byli na Śmiertelnym Nokturze.
-O nie.. Jak my się stąd wydostaniemy?- Selma popatrzyła na Mary. Dziewczyna uśmiechnęła się i ruszyła ku ścianie przed nimi.
-Chodźcie.- powiedziała. Ruszyli razem z nią. Gdy stanęli przed ścianą, dziewczyna wyjęła różdżkę i wyszeptała jakieś zaklęcie. Cegły rozsunęły się, ukazując ponury tunel. Lily, Selma i Mary pokonały pierwsze kroki. Chłopcy jednak stali jak wryci.
-Dokąd on prowadzi?- wyjąkał Syriusz. Po raz pierwszy nie znali jakiegoś tajnego przejścia.
-Do łazienki dziewczyn. Pogadamy sobie z Jęczącą Martą- dodała jeszcze, przewracając oczami. Chłopcy ruszyli za nimi, a gdy tylko ostatnia osoba przekroczyła próg tunel zamknął się. Nic nie widzieli, do póki Mary nie wypowiedziała "Lumos".
Był to brzydki, dawno nie używany tunel. Pajęczyny tworzyły biały dywan, a ściany były czarne. Szli tak w milczeniu jakieś dziesięć minut, gdy znów doszli do pustej ściany. Dziewczyna wyszeptała to samo zaklęcie co wcześniej i cegły kolejny raz utworzyły przejście. Wyszli z tunelu, stojąc już na środku łazienki. Kabiny były pootwierane, oprócz jednym. Dało się tam usłyszeć cichy szloch.
- Wynośmy się stąd, zanim nas dorwie Marta.- powiedziała Lily i już byli na trzecim piętrze.
-Panno Mary, z tego co wiem, nie powinniście tu być! I to jeszcze z chłopcami!- McGonagall wrzeszczała w niebogłosy.
-Po co te nerwy? Przecież już idziemy, po co ta afera.- Mary odpowiedziała spokojnym głosem. Zbyt spokojnym.
-Dobranoc- pożegnały się we trzy i weszły na schody, a za nimi Huncwoci. Profesorka nie dała im szlabanu...

-Podejrzane..-pomyślał Łapa.
                                                                             ✷✷

Tym, którzy odnajdą w sobie siłę, by się uśmiechnąć.

niedziela, 9 listopada 2014

2. Pierwszy uśmiech.

                                                                   ✷✷

Kolejna notatka! Mam nadzieję, że się wam spodoba.

                                     ✷✷
Dormitorium Huncwotów pogrążyło się w śnie dopiero o 3 nad ranem. Głębokie oddechy mogłyby zmusić do zaśnięcia każdego. Ale nie Rogacza.
     - Wstawaj leniu!- usłyszał Syriusz. Gdy tylko otworzył swoje szare oczy ujrzał Jamesa wypowiadającego formułkę  "Aquamenti". Po chwili Glizdek wrzeszczał na przyjaciela:
   - Powaliło Cię? Przez Ciebie jestem cały mokry! Moje czekoladowe żaby TEŻ!- wyładowywał swoją złość na Jamesie Peter.
   - Wiecie, co dzisiaj jest?
  - Hm... No niech zgadnę... Ranek?- odpowiedział z kpiną w głosie Łapa. Jego huncwocki uśmiech nie schodził mu z twarzy.
  -Dziś przyjeżdżają Lily, Selma... I ta Mary...- powiedział z ochrypniętym głosem Remus.
  - A, no tak... Zapomniałem...- wyjęczał Peter.
                                                                            ✷✷
  Huncowci weszli pewni siebie (cóż za nowość?!) do Wielkiej Sali. Swoimi chytrymi uśmiechami pozdrowili każdego z profesorów. Co drugi przyglądał im się podejrzliwie. Tylko Dumbledore uśmiechnął się do nich.
  - Mamy nasz zguby!- zaczął - Jak pewnie wiecie, dziś jest pierwszy wyjazd do Hogsmage. Uczniowie piątych klas mają zebrać się przy wejściu o godzinie dziewiątej. A teraz... Smacznego!- ledwo co dopowiedział ostatnie słowa stół był już bogato ozdobiony. Peter chwycił: dwa naleśniki, cztery porcje lodów, pięć tostów i miętówkę. Remus zjadł dwa tosty, podobnie jak Łapa. Ale James jakoś nie palił się do jedzenia.
  -James, co jest?- spytał Łapa, patrząc razem z Lunatykiem na przyjaciela.
  - Nic...- mruknął w odpowiedzi.
  - Taaa... Jasne... Patrz, bo uwierzymy. Dobra, nie chcesz mówić to nie, ale weź coś chociaż zjedz, ok?- Remus spojrzał jeszcze błagalnym wzrokiem na Rogacza. Podziałało. James chwycił jednego tosta i zaczął go mielić w ustach.
  -Lepiej już chodźmy.. Zostało pół godziny!- Syriusz już wstawał, tylko Peter się sprzeciwił.
-Nie najadłem się- wrzasnął, ale grzecznie poczłapał za trójką przyjaciół. Dziewczyny odprowadzały ich swoim wzrokiem.
                                                                          ✷✷
- Czarny czy niebieski?
- Co ty się tak stroisz?! Ach.. No tak... Lily- odrzekł z powagą Łapa, bowiem James już pięć minut przymierzał koszulę.
- Chodźmy już, zostały dwie minuty- zauważył Remus. Wyszli w pośpiechu i jak na skrzydłach polecieli do wyjścia.
                                                                       ✷✷
 Huncwoci chyba jeszcze nigdy się tak nie wystrolili- nie widzieli dziewczyn dwa miesiące! Łapa założył ciemne spodnie, czarny płaszcz i szal Gryfonów. Rogaś miał na sobie szare spodnie, czarną koszulę i szarą kurtkę. Do tego ciemne trampki i szal w barwach jego domu. Glizdogon założył ciasno zapiętą, czarną kurtkę, czarne spodnie i białe trampki. Lunatyk był ubrany w czarny płaszcz, tego samego koloru spodnie, białą koszulę, białe trampki i szalik Gryfonów. Wszyscy byli wniebowzięci- och szeroki uśmiech bił na kolana wszystkie dziewczyny, które tylko minęli. Tylko Remus był jakiś przygaszony, mimo to się uśmiechał. "Jak ona polubi wilkołaka? Bzdury. Wcale nie polubi. To w ogóle cud, że mam przyjaciół"- myślał Lunatyk. James cały czas powtarzał w myślach "Lily! Lily! Lily", a Peter myślał tylko o tym, żeby być jak najbliżej Pubu Pod Trrzema Miotłami. Szli tak może z dziesięć minut, gdy dotarli do Hogsmage.
-Ciekawe, gdzie są?- zaczął niepewnie Rogaś. Żaden z nich nie znał na to odpowiedzi. Nie umówili się w jedne, konkretnie miejsce. Bardzo tego żałowali.
- Nie wiem. Najwyżej spotkamy je po drodze, tyle.- powiedział z wymuszoną obojętnością w głosie. Tak naprawdę przejmował się chyba bardziej niż James.
- Chodźmy może najpierw to biblioteki, po te książki o animagii, a później zobaczymy- zaproponował nieśmiało Remus. Chłopcy obojętnie pomachali głowami. Ruszyli więc w stronę biblioteki.
                                                                            ✷✷
-Tu jest... "Animadzy- ukryte zwirzeta". To ta, prawda Luniek?- James wyciągnął ręke z książki w kierunku przyjaciela.
-Tak, na pewno... Pójdź z nią do bibliotekarki, my pójdziemy na zewnątrz, ok?- Remus niemal wyszeptał ostatnie słowa, Rogaś pokiwał głową, a oni po chwili byli już na dworze. Ulice były bardzo tłoczne- gdzieniegdzie można było dostrzec szaliki Gryfonów, lub innych mieszkańców innych domów... Np. Ślizgonów...
Gdy Syriusz ujrzał Smarka wraz z Malfoyem, zapomniał o wszystkim. Już zmierzał ku nim, gdy za sobą usłyszał głos:
-Nie warto, Łapo.- był to James. Najwyraźniej wyszedł już z biblioteki.
-Rogaś, no co ty? Ale, nich Ci będzie...- powiedział zrezygnowany Syriusz i wrócił do przyjaciół.
                                                                              ✷✷
-Byliśmy już w bibliotece, Pod Trzema Miotłami, w lodziarni... Gdzie teraz?- powiedział Peter.
-Do Zonka- odparli wszyscy trzej.
Byli już w połowie drogi, gawędząc przy okazji o sumach, gdy ktoś z tyłu krzyknął:
-Uwaga!
Wszyscy nagle się rozstąpili, tworząc przejście. Coś przebiegło z prędkością światła. Natomiast światłem na pewno nie było. Było ogniem. Posiadało pysk, długą grzywę i cztery łapy. Ale to wszystko stanęło w płomieniach. Wszyscy krzyczeli w przerażeniu na widok tego czegoś. Lwa w płomieniach.
James z Syriuszem nagle, niczym poparzeni, odskoczyli od siebie. Rogaś wpadł na Petera, a Syriusz na Remusa. Zwierzę przebiegło między nimi, podpalając tym samym płaszcz Syriusza i sznurówki Jamesa. Wykrzyczeli tylko " Aquamenti" i ogień zniknął. Popatrzyli przed siebie. Lew biegł coraz szybciej. Wydawało im się, że zaraz wpadnie na dziewczynę, która stała mu na drodze.

         Dziewczyna krzyknęła "Siema, mały!". Jej głos był tak zadziorny, tak mocny, a jednocześnie tak sympatyczny, że chłopcy rozpłynęli się. Cała czwórka, podobnie jak wszyscy zgromadzeni, obejrzeli się w stronę głosu.
I wtedy ją ujrzeli. Najpiękniejszą istotę, jaką człowiek może sobie wyobrazić.
Owa dziewczyna była wysoka, co podkreślało jej naprawdę smukłą sylwetkę. Jej niesamowicie złote i idealnie ułożone włosy lekko powiewały na zimowym wietrze. Grzywkę miała zaczesane na dwa boki. Uśmiechała się tak promiennie, tak, że cała czwórka Huncwotów nie była w stanie wydobyć z siebie żadnego głosu. James wybałuszył oczy, Syriusz otworzył buzię, Peter upuścił swoje czekoladowe żaby (!), a Remus po prostu chłonął ją wzrokiem. Jej perłowe zęby i jasnoróżowe usta były najlepszym połączeniem. Oczy miała równie piękne- duże, z ciemnymi rzęsami, były koloru.... Płomieni lwa. Dosłownie. Miała niezbyt ostre rysy twarzy, ale jeśli nawet, to przy jej uśmiechu nie były widoczne. Ubrana była pozornie zwyczajnie, ale przyciągała wzrok. Miła na sobie obcisłe, czarne rurki ze złotymi zamkami. Były gdzieniegdzie specjalnie poszarpane. Do tego miała czarne trapery na lekkim obcasie. Na górze miała szarą bluzę bez zamka z napisem "CHEER UP!". Do tego czarny płaszcz wyszywany od spodu białym futerkiem i szara, długa czapka. Wyglądała olśniewająco.
Huncwoci nie byli w stanie wydobyć z siebie ani słowa. Gapili się tępo na nią.

- Masz coś dla mnie?- spytała dziewczyna, tym samym głosem co przedtem.  Kucnęła przed lwem, a ten oparł swoje przednie łapy na niej. Chłopcom opadła szczęka (o ile to jeszcze możliwe w ich stanie). Dziewczynie nie zapaliły się ubrania, tak jak przedtem Łapie i Rogaczowi. Lew warknął przyjaźnie do niej, po czym złożył na jej zgiętych kolanach trzy listy. Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Wzięła listy w rękę, a lwa chwyciła za grzywę. Przyciągnęła bliżej jego łeb i pocałowała w nos. Wstała, podając listy dwóm innym dziewczynom.
- To dla Ciebie Lily, a to Twój list, Selma- dziewczyna powiedziała, wpatrując się w pozostały list. Szybko włożyła go do torby.
-Dzięki, Mary!- Lily również wpatrywała się w swój list, podobnie jak Selma. Mary chwilę popatrzyła na lwa, który grzecznie usiadł u jej stóp, a później spojrzała przed siebie. Ujrzała tam czwórkę nieznajomych, przystojnych i zdziwionych do granic możliwości chłopaków. Gdy tylko ich zobaczyła, uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
Każdy z Huncwotów myślał, że za chwile zemdleje. Dziewczyna szybko popatrzyła w lewo, po czym wybuchła śmiechem. Szczerym, ślicznym śmiechem. Pod Huncwotami ugięły się jeszcze bardziej kolana.
Zdziwione przyjaciółki popatrzyły się na nią, a następnie w tą samą stronę, co ona. Teraz śmiały się już wszystkie trzy.
Huncowci, chcąc nie chcą, podążyli za nimi wzrokiem. Słychać już było tylko:
- Evans, Soles i KELINE!- chłopcy omal nie dostali zawału, widząc go. Był to Erastus Parener, woźny Hogwartu.
Biegł ku dziewczynom, a one, dalej ze śmiechem na ustach, ruszyły do ucieczki.
-Spadamy- krzyknęła Mary, a po chwili przyjaciółek już nie było.

Huncwoci dalej wpatrywali się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stały Mary, Lily i Selma.
                                                               ✷✷

 Tym, którzy dali mi nadzieję.

środa, 5 listopada 2014

1. O tym, jak to się zaczęło.

       

                                                      ✷ ✷✷ 

     Już jest pierwsza notka! Mam nadzieję, że wam się spodoba. Nie nakrzyczę na was, gdy skomentujecie ten post :). Miłego czytania!

                                                       ✷ ✷✷ 


Był ciepły, słoneczny poranek. Słońce, gdy tylko przekroczyło błękitną linię jeziora, wparowało do dormitorium tych leniów, których woźny Szkoły Magii i Czarodziejów, Erastus Parener, nie lubił najbardziej. James, Syriusz i Peter chrapali zawzięcie. James spał z głową pod poduszką, dusząc swoim grubym (według niektórych dziewczyn- umięśnionym) cielskiem i tak już pogniecioną kołdrę. Gdzieś obok niego leżały okulary, a w ich odbiciu można było dostrzec Syriusza, który rozwalił się na swoim tronie w pozie, jakby chciał ochronić swoją najcenniejszą rzecz. Jego kołdra znajdowała się po części pod jego łóżkiem- najbardziej groźnym i zainfekowanym miejscem w pokoju ( a trzeba przyznać, że to był zwykły chlew). W drugiej części pokoju sen okrywał Petera, który zwinął się w kłębek przykryty kołdrą, na której widniały małe ślady stópek szczura. Oczywiście z czekolady.
Pokój był, po prostu, jedynym miejscem w Hogwarcie, o którym (jak na złość chłopakom) skrzaty domowe dawno zapomniały, Tak w zasadzie było to w pierwszej klasie po tym, jak przetrzymywali tu swoje buty od Quidditcha ( świeżo po treningu latania na miotłach!). Ich ubrania były porozrzucane po całym pokoju, ich miotły leżały niebezpiecznie blisko "czarnej strefy" ( czytaj: miejsce pod łóżkiem Syriusza), a ich szaty wisiały na krześle. Szaty Gryfonów.
     Oczywiście- jak to Huncwoci- odsypywali właśnie swój szlaban, za podpalenie szat swoich odwiecznych wrogów- Ślizgonów. Miało to miejsce na kolacji, więc nie ma się czemu dziwić późną godziną odpracowania szlabanu. Chłopcy wrócili o drugiej nad ranem.
         Remus otworzył już dawno swoje miodowe oczy. Gdy tylko ujrzał błysk złotej kuli na horyzoncie, wstał po swoją książkę z zielarstwa. "Uczenie się o wschodzie słońca. Serio, Remus?"- pomyślał patrząc na okładkę turkusowej księgi. Otwierał już miejsce zaznaczone zieloną wstęgą, gdy nagle coś uderzyło w ogromne okno. Lunatyk upuścił "Księgę Magicznych Roślin" z wielkim hukiem, który jednak nie dorównał rąbnięciem w szybę. Rozejrzał się po pokoju: troje przyjaciół nawet nie drgnęło. Uniósł jedną brew do góry i uśmiechnął się pod nosem. Leniwie przeciągając się wstał z łóżka, nałożył bluzę (było zimno, jak na styczeń przystało) i ślimacząc się podszedł do okna. Gdy tylko otworzył je jego blond czuprynę porwał chłodny wiatr. Wziął głęboki wdech i zamknął oczy. Stałby tak pewnie wiele minut, gdyby coś nie dziobnęło go w dłoń. Na jego rękach leżał list. Obejrzał się za tym "cosiem", ale go już nie było. Rzucił list na swoje łóżko, poczym zamknął otwarte na oścież okno. Gdy tylko usiadł po turecku na swoim łóżku spojrzał na list. "Do Remusa Lupina"- głosił napis. Szybko otworzył list. Wzrok jego nie mylił- było to pismo Selmy, jego przyjaciółki z Hogwartu. Wraz z ukochaną Rogacza- Lily nie wróciły po feriach do domu. Musiały zostać w jakiejś Kwaterze ("Wyjaśnimy wam później"- pisały), po to, by przejść jakieś testy. Z uśmiechem na twarzy Lunatyk ( był bardzo szczęśliwy, jak reszta Huncwotów, z każdego listu od dziewczyn) przeszedł do czytania:
                                      Kuchnia kWATERY GŁÓWNEJ, 16 STYCZEŃ 2014 ROK, 
                          Drogie półgłówki!
      U nas wszystko okej, dzięki za troskę :) Choć ostatnio nowy nabytek Lily- sowa imieniem Sophie, dostała biegunki. Ciekawie nie było, szczególnie że musiałyśmy sprzątać po niej cały dom BEZ UŻYCIA RÓŻDŻEK! Lily do tej pory męczy się z łazienką. Ja swoją część skończyłam, więc mam wolne.
     Nawet nie wiecie, jaka jestem szczęśliwa! Mary, nasza najlepsza przyjaciółka od urodzenia, raczyła nas odwiedzić! Teraz mieszka z nami, ale ona testy przeszła dawno. A wiecie, co jest najlepsze? Dała nam jakieś cukierki powodujące krwotok z nosa*, więc wymigałyśmy się ze sprzątania kuchni! Ona to zrobiła, za pomocą różdżki! Jest cudowna.
     Ale jeszcze lepsza wiadomość, to ta, że.... MARY BĘDZIE CHODZIŁA DO HOGWARU!
Prawda, że fajnie? Do tej samej klasy! Lily, jak o tym usłyszała, puściła wszystkie księgi z rąk i rzuciła się jej na szyję :). Dziura w podłodze murowana... Wypadałoby wam coś powiedzieć o Mary, więc...
     Mary ma cząstkę charakteru z każdego z was;
-od Jamesa: uwielbia Quidditch. Mogłaby całe dzień grać i oglądać tą przeklętą grę
-od Syriusza: potrafi tak samo rozbawić. Z tą tylko różnicą, że Mary ma o wieeeele piękniejszy i zaraźliwy uśmiech (Sorry, Syriusz), zresztą- sami się przekonacie
-od Petera: Mary uwielbia jeść! Je trzy razy więcej niż my, a i tak jest chuda jak patyk
-no i został Remus: tak w zasadzie to was chyba najwięcej łączy. Jeszcze chyba nigdy nie widziałam Mary beż książki w ręce. NIGDY! Przez całe 15 lat! Ale (bez urazy Luniak) jest chyba najmądrzejszą czarownicę jaką kiedykolwiek w życiu spotkałam. Jak tylko widzi, że opanowałyśmy materiał, odwala za nas połowę lekcji, Wszystkie na wybitne!
Mary jest wulkanem energii, ale jest też straaaasznie wredna. Budzi nas w tak drastyczny sposób, o jakich nawet James z Syriuszem nie śnili. Mary jest blondynką- ma złote (dosłownie) włosy i jest z nas najwyższa. Mogę przysiąc, że gdyby stanęła obok Remusa, byłaby niższa o jakieś 3 centymetry. Ma błękitne oczy z taką iskrą, że gdy popatrzy na kogokolwiek, ten od razu jej ulega. Po prostu- ot tak. Ma strasznie odważny styl- niby zwyczajny. ale jednak niezwykły. Sami się przekonacie. Tiara przydzieliła ją do Gryffindoru! Ale ile ją przy tym chwaliła :). Sami się przekonacie- jej się nie da nie lubić. Ma jeszcze brata Arona. On jest taki słodki!
    Wracamy za trzy dni. Dumbledore mówił nam, że w tym samym czasie macie wycieczkę do Hogsmeade, więc tam najprawdopodobniej się spotkamy.
                                                             Czekamy,
                                                          Selma, Lily i... Mary

   -Luniek, kontaktujesz, czy nie?!- Rogacz wrzasnął do ucha przyjaciela, po czym Remus oberwał jeszcze poduszką od Syriusza. Rozejrzał się po pokoju: Syriusz stał przed nim w swojej piżamie, James siedział na jego prawej części łóżka, a Peter szukał czekoladowych żab.
  -Zakochałeś się, czy jak?!- powiedział Łapa. Remus zdążył już się otrząsnąć z lekkiego szoku.
 - Mam list od Selmy- powiedział, unosząc lekko skrawek pergaminu.
  -Pokaż!- trójka przyjaciół rzuciła się na niego. Ten wstał z łóżka tak szybko, że pozostała gromada leniwców uderzyła się czołami. Po krótkich sykach i jękach usiedli na łóżku Remusa.
  -Zanim wam go pokażę, ostrzegam was: możecie przeżyć lekki szok.- uśmiechnął się na widok zdziwionych min przyjaciół. Z drżącą ręką oddał im go. Rogacz, Łapa i Glizdek byli pogrążeni w czytaniu listu, a Lunatyk podszedł do okna, uśmiechając się sam do siebie. "-no i został Remus: tak w zasadzie to was chyba najwięcej łączy"- Remus cały czas myślał o tym, jaka ona może być. Miła? Nieśmiała? Dowcipna czy...
    Spojrzał na miny przyjaciół, których twarze zwrócone były do niego...
- Co tera...
- Jak to je..
- ALE JAZDA- skomentował Syriusz. Ich twarze wyrażały tylko dwa uczucia- przerażenie i radość.

                                                      ✷ ✷✷ 

   -Przepraszamy profesor McGonagall, ale pani rozumie... Te korki na schodach...
   -Jakie korki Black?! Jest 20 minut po dzwonku! Na miejsce!- wrzasnęła McGonagall, a jej twarz stała się purpourowa. James z Syriusz starali się powstrzymać śmiech, Peter dyskretnie schował ostatki swoich czekoladowych żab, a Remus... No tak. Remus jej nie słuchał, tylko niczym cień podążał za swoimi przyjaciółmi.
Pod koniec lekcji McGonagall zawołała ich do siebie. Jej twarz wyrażała obojętność
   -Chłopcy, profesor Dumbledore chce was widzieć zaraz po skończonych zajęciach. Nie macie już nic w planie, więc MARSZ DO DUMBLEDORA!- ostatnie słowa wykrzyczała tak, że chłopcy marzyli tylko o wyjściu z sali.
  -Co on od nas chce? Nie moja wina, że Smarkeus sam się prosił o ten szampon z tylnowybuchowych sklątek....
   - Cokolwiek to jest, nie chce wiedzieć- odpowiedział Peter wsuwając kolejną porcję czekolady od Zonka.

                                                          ✷ ✷✷ 

   Gdy tylko znaleźli się twarzą w twarz z Dumbledorem nie ukrywali przerażenia. Nie krzyczał, nie prosił o nic, tylko się im przyglądał.
   - Siadajcie. .- po krótkim milczeniu tylko to jedno słowo wypowiedział. Było w nim tyle ciepła, tyle nadziei, ale też obawy. Chłopcy zdziwieni popatrzyli na siebie, ale zgodnie z rozkazem usiedli.
   - Pewnie nie wiecie, że dołączy do was nowa osoba...
   -Wiemy- odrzekł z powagą Rogacz. Dumbledore oderwał wzrok z płomieni w kominku i popatrzył na nich ze zdziwieniem.
   -No bo... Lily i Sel.. Selma nam o tym napisały.. I... - po chwili namysłu odpowiedział Syriusz. Nie wiedzieli, czy dziewczyny przekazały im tę wiadomość z prośbą, aby nikomu tego nie mówiły.
   -Ach tak? To świetnie! Jak już wiecie lub nie, ma ona na imię Mary. Jest cudowną dziewczyną, ale też upartą. Nie ukrywajmy, że jest trochę na wyższym poziomie wiedzy niż wy, ale to tylko dlatego, ponieważ uczyła się chyba we wszystkich szkołach magicznych na świecie!- zaśmiał się Dumbledore. Huncwoci nie wierzyli we własne szczęście- chodziło mu o TĄ wiadomość, a nie o szampon dla Smarka!
   - Na tę chwilę muszę was niestety wyprosić, ale bądźcie pewni, że niedługo się zobaczymy, chłopcy.- odparł z uśmiechem na twarzy, po czym wskazał im przejście.

                                                          ✷ ✷✷ 

  - Nie wiem jak wy, ale ja idę kimać. W końcu jutro jest sobota! Nie będę nic odrabiać Luniak- powiedział Rogacz, patrząc na przyjaciela. Zazwyczaj Remus wyrażał gorący sprzeciw gdy chodziło o nie uczenie się. Ale teraz wszystkie oczy patrzyły na przyjaciela. Ku ich zdziwieniu, nie pisnął nawet słowem.
  -Luniek, wszytko ok?- zapytał Łapa. Remus pokiwał głową, a po chwili, już w piżamie, leżał na swoim łóżku.
   - Też nie zamierzam nic odrabiać- rzekł i już po chwili leżał z zamkniętymi oczami. Po pięciu minutach całe huncwockie dormitorium było w stanie ciszy i spokoju.

    - Moja Lily! Już jutro będzie TUTAJ! W Hogwarcie! Tym razem musi się ze mną umówić!- myślał gorączkowo James, podobnie jak trójka pozostałych Huncwotów.

                                                         ✷ ✷✷ 

Tym, którzy  niedługo zjawią się w moim życiu po raz kolejny.