✷ ✷✷
To już 4 rozdziały! Przepraszam, że są takie krótkie, ale mam strasznie dużo nauki. Miłego czytania, komentujcie ;)!
✷ ✷✷
-Jak
wy to zrobiłyście?- spytał zaskoczony reakcją profesorki James.
-Powiedzmy, że Mary jest tak nienormalna,
że ma specjalne warunki przebywania w szkole...- powiedziała z chytrym
uśmieszkiem Selma.
- W takim razie chyba nie wyrzucą mnie ze
szkoły, jeśli przypadkiem zginiesz na tych schodach.- odgryzła się blondyna.
Owszem- byli już na schodach, przy portrecie Grubej Damy.
- Nie znamy hasła... Przecież dziś mieli zmienić...- jęczał Peter.
Nie mogli przecież spędzić całej nocy na korytarzu.
-Śmieszne. -powiedziała Lily, teatralnie
wywracając oczami. Mary wyciągnęła różdżkę i powiedziała "Lineu". Po
chwili stali w Pokoju Wspólnym.
-Przydatne zaklęcie- zaczął Syriusz.
-Jak?! Całe życie stawaliśmy na głowie, a i
tak nie mogliśmy sobie ot tak wejść! To nie sprawiedliwe!- wylewał z siebie
potok słów Rogacz- Całe lata spędzone na...
- Tak, wiemy. Nie ma za co.- Selma po tych
słowach skierowała się do dormitorium dziewcząt. Dwie pozostałe rzuciły im
spojrzenia pełne rozbawienia - Branoc- powiedziały i były już na schodach do
ich pokoju.
Chłopcy nic nie mówili. Każdy po kolei
ruszył do łazienki, a później położyli się spać. Bez słowa.
✷ ✷✷
Huncwoci obudzili się wcześnie. Zdecydowanie za wcześnie. Mieli dziwne przeczucia, że dziś stanie się coś
niesamowitego.
- Co mamy pierwsze? - spytał zaspany Syriusz. Siedział akurat na swoim
tronie. James przyczesywał swoje włosy, Peter był w łazience, a Remus czytał
książkę, siedząc przy swoim łóżku.
-Co mamy pierwsze?! Człowieku, są ferie! Przystopuj z tą nauką!-
powiedział rozbawiony Rogacz.
-No sorry, ale jak pierwsze co widzę z rana to Luniek siedzący nad
książką, to się nie dziw.- odparł Łapa. Zaczął śmiać się razem z pozostałymi
Huncwotami.
Piętnaście minut później szli już na śniadanie. Byli tam już wszyscy
uczniowie, oprócz tych trzech osób, które chcieli zobaczyć najbardziej.
- Ekhem... No, tak... Dziękuję...- zaczął Dumbledore- Mam dla was parę
ogłoszeń... Pierwsza z nich jest taka, że dołączą do nas dwie nowe osoby...- po
całej Wielkiej Sali przeszedł szmer podniecenia.
- Nie ma jeszcze ich, natomiast dokonano już przydziału. Trafią one do
Gryffindoru i...- nie dokończył. Uczniowie z herbu lwa zaczęli niewiarygodnie
głośno wiwatować. Było ich słychać zapewne nawet na błoniach.
-No tak... Proszę o ciszę--- próbował ich uspokoić dyrektor, lecz na
marne. Zamilkli dopiero, gdy drzwi do wielkiej sali otworzyły się.
Stały w nich cztery postacie- trzy dziewczyny i jeden chłopak. Wszyscy
patrzyli się w tamtą stronę- było na co. Lily- pierwsza postać od lewej- miała
na sobie zieloną sukienkę z długim rękawem, która idealnie podkreślała jej
oczy, oraz czarne baleriny. Selma ubrana była w zwykłe jeansy, t-shirt w kolorze
ciemnego szmaragdu oraz zwykłe, szare trampki. Mary miała na sobie zwykłą,
białą koszulę z kołnierzykiem, czarne rurki oraz długi, czarno-biały sweter. Do
tego naszyjnik z kłem oraz czarne, dłuższe trampki. Czwartą osobą był wysoki
chłopak, na oko młodszy od nich. Miał czarne baggy, biały t-shirt i tego samego
koloru trampki, oraz skórzaną kurtkę. Żeńska część uczniów powypuszczała
wszystko, co aktualnie trzymała, a męska wbiła wzrok w dziewczyny.
-Przepraszamy za spóźnienie, ale Pan wie, panie profesorze... Sen, siła
wyższa.- zabrzmiał melodyjny głos Mary.
-Taaak, na pewno- Dumbledore się uśmiechnął- To są, jak się pewnie
domyślacie, nasi przybysze. Lily i Selmę już zapewne znacie. Ta blondyna- znowu
ten uśmiech- oraz ten przystojny chłopak,- cała czwórka wybuchła śmiechem- a
co, może nie? No dobrze, więc jest to rodzeństwo- Mary i Aron Keline.- wrzawa
ogarnęła całą Wielką Salę. Klaskali i wiwatowali wszyscy- prócz Ślizgonów, ale
nikogo to nie zdziwiło. Czwórka przybyszów usiadła przy stole herbu lwa, przy
Huncwotach. W zasadzie nie mieli wielkiego wyboru- wszystkie miejsca były
zajęte. Tylko chłopak mruknął coś do dziewczyn ( Wielka Czwórka była za daleko,
by usłyszeć) i poszedł w stronę 3 klasy. Przyjaciółki uśmiechnęły się promiennie
do chłopców na powitanie i wbiły wzrok w Dumbledora.
-Druga informacja, szczególnie ważna dla fanów naszego magicznego sportu
jest taka, że zostanie powołana Drużyna Główna Qudditcha. Uczniowie swoich
domów będą reprezentować go na zewnątrz podczas Międzynarodowych Igrzysk Domów
w Qudditcha. Rekrutacja odbędzie się za dwa tygodnie. Kapitanowie drużyn zostali
już wybrani, jednak proszeni są o nie ujawnianie się z tym. - znów niesamowita
wrzawa. Huncwotom zaczęły błyszczeć oczy, jak zawsze, gdy mowa o tym sporcie- A
teraz: SMACZNEGO!
I na stole pojawiły się najróżniejsze potrawy. Peter od razu rzucił się
na nie, nie patrząc nawet na dziewczyny.
- To my spadamy- powiedziała Selma, widząc zaskoczone miny Huncwotów,
gdy wstała.
-Kiedy ja chcę JEŚĆ- zaprotestowała stanowczym głosem Mary- Chyba że...
No okej- powiedziała, widząc błagalne miny dziewczyn. Za chwilę już ich nie
było.
-Dziwne...- powiedzieli we czwórkę, równocześnie. Po chwili wybuchli
jednak śmiechem.
✷✷✷
-Mówię wam przecież, że to
dobry pomysł- upierał się Syriusz.
-Jak one nas przyłapią, to NIE ŻYJEMY!- to był James.
-Weźmiemy pelerynę, miotłę no i nic się nie stanie! Wyluzuj!- Łapa dalej
stawiał na swoim. Chcieli podlecieć do dormitorium dziewcząt, numer 13, by
dowiedzieć się jak najwięcej o nowej przybyszce.
-No dobra... Ale jak coś, to Twoja wina!- Remus dlaej był sceptycznie
nastawiony do tego planu, jednak znał Syriusza- on nie odpuści.
-Ja nigdzie nie lecę. Miotła by się pode mną załamała.- powiedział z
powagą Peter, co wywołało głośny śmiech wśród przyjaciół.
-Tak Glizdek, twe środki bezpieczeństwa są genialne!- skomentował
Lunatyk wywołując kolejną salwę śmiechu. Gdy już się doprowadzili do normalnego
stanu, przystąpili do realizowania planu. James wyciągną niewidkę, Syriusz
pobiegł po swoją miotłę, a Remus otworzył okno. Po chwili (ledwo mieszcząc się)
wsiedli na swój "pojazd". Parę sekund później byli pod oknem pokoju
Lily, Selmy i Mary
-Mary, ja zawsze wiedziałam, że jesteś psychiczna, ale teraz to
przesadziłaś.- usłyszeli Lily, która dusiła się ze śmiechu, podobnie jak dwie
pozostałe dziewczyny. Wytężyli jeszcze bardziej słuch.
- Nie masz szczęścia, że mieszkamy z nią, Ruda. Najprawdopodobniej nie
wytrzymamy dwóch dni w takim stanie.- zaśmiała się Selma.
-Całe szczęście, że mnie o tym uprzedzasz, Sel.- odparła dziewczyna.
-Nie tylko Ciebie.- skomentowała blondyna. Huncwoci popatrzyli na siebie
przestraszeni.
-Zawracaj!- nakazał Rogacz Łapie. Ten szarpnął miotłą, a w pokoju
dziewczyny umilkły. Miotła rzeczywiście poleciała , ale nie w tą stronę, w
którą powinna. Okno otworzyło się z hukiem, a po chwili byli już w pokoju
przyjaciółek. Lily grała ma elektrycznej gitarze (skąd ona ją wytrzasnęła?!),
Selma czesała włosy przed lustrem, a Mary leżał do góry nogami na łóżku,
czytając książkę. Po chwili leżała już na plecach, hipnotyzując ich swoim
wzrokiem.
-Ja zwrócę obiad, przysięgam.- powiedział Syriusz. Nic dziwnego- wisieli
do góry nogami, a ich miotła leżała w koncie.
- Wy zboczeńcy! Co wy sobie myśleliście! Popamiętacie nas!- krzyczała
Lily.
-Rudzielcu, ja mam chyba nawet pomysł- powiedziała Mary, która już teraz
kierowała się w kierunku szafy.
-Miśka, jeśli Ci życie miłe, nie otwieraj tego.- uprzedziła Sel. Ta
jednak szybko otworzyła drzwiczki i odsunęła się na bok. Na podłogę wysypały
się najróżniejsze rzeczy- od ciuchów, przez przybory szkolne, aż po karmę dla
sów. Wszyscy zaczęli głośno śmiać się, a Lily upuściła gitarę.
-Uważaj trochę!- skarciła ją Blondyna.
-To Twoja?! Pokarz! - Syriusz już chciał
pobiec w kierunku przedmiotu, który teraz leżał na ziemi, ale chyba zapomniał,
że wisi w powietrzu. W efekcie wywinął tylko orła, ale przynajmniej nie wisiał
głową w dół. Lilka coś szepnęła, a jego szczęście nie trwało długo.
-Jak długo zamierzać nas tak trzymać?-
Glizdogonowi głos okropnie drżał.
- Oj, nie martw się. Kara musi się odbyć-
powiedziała Mary, szukając czegoś w szafie.
- Miśka, ty chyba nie chcesz...- zaczęła Sel.
- Owszem, to dobry pomysł- od razu
zaprzeczyła Lily.
-Mam!- krzyknęła blondyna. W rękach trzymała
tubkę z różową farbą.
- NNNNNIIIIIEEEEE! TYLKO NIE MOJE WŁSOY-
wydarł się Rogacz. Teraz trzy dziewczyny stałe (ledwo) i dusiły się ze śmiechu.
✷ ✷✷
Po chwili szarpania, wyrywania się, darcia
itp. chłopcy stali normalnie na ziemi. KAŻDY miał różowe włosy. Syriusz upadł
na ziemię, udając że płacze.
-Moje włosy! KOCHANE włosy! Nieeee....
Dlaczego?!- użalał się Łapa.
- Do twarzy wam.- powiedziała Ruda, gdy tylko
na chwilę zdążyła zdusić śmiech.
Huncwoci wyszli obrażeni,
a Mary krzyknęła za nimi:
-Jak coś, to ta farba nie zmywa się 3 dni!
-Ile?!!!! ILE?! KOBIETO?!- Syriusz wpadł do
ich pokoju, ale został z niego brutalnie wypchnięty.
✷ ✷✷
- Mówiłem, że to zły pomysł-
Lunatyk leżał na swoim łóżku, wpatrując się w sufit. Peter jadła, a James z
Syriuszem próbowali przemalować sobie włosy.
-Nie dział!-
powiedział zrezygnowany James, gdy za nastym razem nie udało się im nic zrobić.
-Trzeba się
pogodzić- mruknął obrażony Łapa.
-Swoją drogą, jestem
ciekaw, skąd ją wytrzasnęły...- powiedział Lunatyk.
-Chłopie! Ja tu
przeżywam właśnie swoją życiową tragedię, a ty mi tu o jakiejś farbie
nadajesz!- wrzasną Syriusz. Nie wytrzymali. Dławili się ze śmiechu. Później,
postanowili odwiedzić wieczorem dziewczyny.
✷ ✷✷